Czas na ostatni wpis w cyklu. Dziś zajmiemy się nowymi babolami, tzn. takimi, które w tegoroczne wakacje pojawiły się po raz pierwszy.
Nowy Bieżanów i Salwator bez linii magistralnej
Na co dzień mieszkańcy Bieżanowa mają do dyspozycji cztery linie tramwajowe, z czego aż dwie („3”, „13”) są magistralne – tzn. kursują cały dzień co 10 minut. Na wakacje jedna z nich zwykła być ścinana, jednak druga była utrzymywana bez zmian. Np. w 2014 zdecydowano o utrzymaniu „trójki” z wysoką częstotliwością, cały dzień.
W tym roku jednak nie ma tak dobrze. „3” jeździ ledwie co 20 minut (mimo, że jest jedyną linią na ciągu wzdłuż Pawiej!), z kolei „13” zachowała częstotliwość 10 minut tylko w godzinach szczytu. Mówcie co chcecie, jednak jest to wg mnie kolejny przejaw tego, w jakim stanie jest krakowska komunikacja miejska. Jak można było zostawić wielkie osiedle bez ani jednej porządnej linii? Co z tego, że Bieżanów ma aż cztery tramwaje, skoro podstawą sieci powinny linie kursujące często – co zwykli zresztą powtarzać sami urzędnicy?
Taki rozkład to wszystko, na co może liczyć Bieżanów w te wakacje.
Podobnie jest na Salwatorze – w ciągu roku szkolnego zwykł mieć dwie linie magistralne („1”, „2”). Na wakacje nie ostała się ani jedna: „2” jeździ co 20 minut, a „1” co 10/20 (szczyt / międzyszczyt).
W weekendy co 24 minuty… albo i rzadziej
Wprawdzie „501” zostało utrzymane w tegoroczne wakacje, lecz w zamian pocięto wiele innych linii łączących Hutę z rejonami al. 29 Listopada. W efekcie „139” czy „159” zostały w weekendy okrojone do częstotliwości 24 minuty. Jest to niepokojące, jednak mogło być jeszcze gorzej, co potwierdzą pasażerowie na Alejach. Tutejsze autobusy (m. in. „173”, „179”, „194”) w niedziele i święta jeżdżą teraz co… pół godziny. Jak można było do tego dopuścić?
Synchronizacja? Po co nam to!
Najgorszą sprawą jest jednak zastosowanie dziesiątek różnych częstotliwości, a tym zepsucie synchronizacji na wielu ciągach. Weźmy za przykład odcinek Aleje – Kamieńskiego. W roku szkolnym większość autobusów kursowała tutaj z częstotliwością 12 cały dzień albo 12/24, dzięki czemu można było utworzyć między nimi wspólne takty. Na okres letni linie te zwykły być okrajane odpowiednio do 15 oraz 15/30. Półgodzinne częstotliwości odstraszały, jednak przynajmniej można było utrzymać wspomniane synchronizacje.
Co wymyślono w tym roku? Większość linii pojechała co 15/24 minuty. Brzmi ok, lecz jednocześnie „179” puszczono cały dzień co 15 minut, a „503” (wzorem lat ubiegłych) – co 30. Tym samym zaprzepaszczono możliwość synchronizacji poza szczytem. Mamy więc „174” i „179” jadące z Kurdwanowa tym samym ciągiem – nieraz parami, podobnie jak „164”/”503″ na Górce Narodowej czy „173”/”503″ w Nowym Bieżanowie.
Problem ten dotknął również inne części miasta. Na ul. Brogi „129” i „159” zawsze jeździły w takcie. Teraz nie mogą, bo ta pierwsza kursuje co 15 minut poza szczytem, a druga – co 20. Prawdziwy majstersztyk to jednak „138” i „168”. Ta pierwsza w weekendy została pocięta z częstotliwości 20 do 24 minuty, ta druga została co 40. Efektem jest absolutny brak jakichkolwiek szans na synchronizację i znów – jazda w stadach na całym wspólnym odcinku Krowodrza Górka – Azory. A przypomnijmy, że wg pierwotnych założeń obie linie miały kursować przez cały czas co 20 minut, dzięki czemu nawet w weekendy Azory miałyby do dyspozycji dowozówkę do Krowodrzy co 10 minut… Lecz w sumie co za różnica – czy trzeba czekać 10 minut, czy 24… prawda?
Tymczasem w „504”…
Większość z powyższych problemów wynika z napiętego budżetu. Byłbym w stanie zrozumieć przynajmniej część z tych niedociągnięć, gdyby nie „504”. Linia ta jest pustakiem nawet w roku szkolnym, i powinna zostać dawno zlikwidowana. Tymczasem nie zdecydowano się jej zawiesić nawet na wakacje. Podsumujmy zatem: zabrakło środków na utrzymanie przyzwoitych częstotliwości linii do wielkich osiedli czy węzłów przesiadkowych, zabrakło ich także na utrzymanie synchronizacji autobusów, starczyło za to na utrzymywanie pustych „pięćset czwórek” które zazwyczaj przewożą na pokładzie najwyżej kilka osób. Bogatego stać!
Podsumowanie
„Zadowólmy wszystkich, czyli nikogo” – tak można podsumować tegoroczne rozkłady wakacyjne. Wydaje się, że budżet na tegoroczne rozkłady w lecie nie był tu aż takim problemem – w końcu starczyło środków na utrzymanie choćby „5” czy „501”. Szkopuł tkwi gdzie indziej: ZIKiT zostawił więcej linii niż zazwyczaj, jednak kosztem częstotliwości i braku synchronizacji. Zwykłem mieć dość dobre zdanie nt. tego, jak Zarząd dba o takty między poszczególnymi liniami – w roku szkolnym nierzadko były układane naprawdę dobrze. Tegoroczne wakacje jednak temu zaprzeczają. ZIKiT, co się stało?
Kaszmir
#1 by Wojciech on 2 sierpnia, 2015 - 6:24 pm
105 też pocięli w pień, co 24 minuty zamiast co 20 w soboty i święta, w poprzednich latach tego nie robiono. Zastanawia mnie jednak 130: utrzymano najwyższą częstotliwość wśród autobusów w wolne dni: co 15 minut. Ciekawe dlaczego?
#2 by tramwajarz on 2 sierpnia, 2015 - 7:11 pm
Pocieliby częstotliwość i dali przeguby ale od września/października zaczełyby się kłopoty bo ZIKIT musiałby je odebrać z linii 130 albo zabrać z innej linii. MPK nie dokupi przegubów ZIKIT sie nie chce a chce mieć święty spokój…
504 świadczy tylko o tym że Majchrowski liczy się tylko z tymi z którymi może coś ugrać (ks. Dziwisz)
I ugrał głosy kremówkowców. Co świetnie łączy z aprobatą na sodomickie marsze pedzio-równości. Najwyraźniej Dziwiszowi to nie przeszkadza:)
Lepiej pociąć częstotliwość niż likwidować linie. Znów Majchrowski się pochwali ile to linii jeździ w wakacje.
#3 by Rafau on 2 sierpnia, 2015 - 9:27 pm
Co się stało? Jana złodzieja się wybrało, to się stało. Ten gość dowiódł 10 lat temu, ze nie ma bladego pojęcia o transporcie publicznym. Więc w nagrodę ma szansę wykazać się po raz drugi. Szefostwo mądrzejszych od siebie nie toleruje, należy się zatem obawiać, że może być jeszcze gorzej…
Obym się mylił, ale obecna polityka powoduje jednak spore obawy.
#4 by Anonimowy Człowiek z Bieżanowa on 3 sierpnia, 2015 - 6:31 pm
powtarzałem to wielokrotnie, że przy Majchrowskim i jego przydupasach, których upycha po urzędach ze zbiorkomem może być tylko gorzej. Marne to pocieszenie, że ani razu nie głosowałem i głosować nie zamierzam na tego „mędrca” z Sosnowca.