Półtora roku temu napisałem artykuł „Pięćsetki na wstecznym” w którym ubolewałem nad regularnym, konsekwentnym psuciem linii przyspieszonych w Krakowie. Dziś muszę przyznać, iż wiele się od tego czasu zmieniło. Tendencja pogarszania „pięćsetek” nie tylko się zatrzymała, lecz nawet uległa odwróceniu i obecnie wręcz kusi by napisać, że jeszcze nigdy nie było tak dobrze z szybkimi połączeniami autobusowymi jak dzisiaj. Zadowolenie może budzić nie tylko łączna, rekordowa ilość linii (aż osiem, a właściwie dziewięć: „501”, „502”, „503”, „511” w roku szkolnym, „537”, „572” oraz aglomeracyjne „301”, „304” i w wakacje „352”), lecz również częstotliwości – większość z nich kursuje tak często jak nigdy wcześniej. Zatem – porozmawiajmy o przyspieszonych!
„501”, „502”, „511”, „572”… pięćsetków jak mrówków 😉
„501” (Bulwarowa – Chełmońskiego Osiedle), „511” (Os. Na Stoku – Przybyszewskiego)
Do napisania tamtego artykułu skłoniłem się po tym, jak ZIKiT dodał przystanek „Narzymskiego” dla „501”. Linia ta zwykła bardzo ładnie się rozpędzać między Rondem Mogilskim a przystankiem „Miechowity” i szkoda wg mnie było to niszczyć. Tym bardziej, że „Narzymskiego” miało naprawdę niezłą ofertę komunikacyjną: w szczycie autobusy odjeżdżały co dwie-trzy minuty. Przystanek jednak został dodany, a potem było tylko gorzej: w wakacje 2016 „pięćsetka” została wyrzucona z Nowej Huty i skrócona do Czyżyn Dworca, jeszcze do tego dostając kolejny przystanek – „Os. Strusia” (mimo, że i tak zatrzymywała się… ledwie 300 m dalej na „Osiedlu Na Lotnisku”).
Sytuacja całkowicie odwróciła się jednak jesienią tego samego roku. Wskutek wspólnej inicjatywy mieszkańców, stowarzyszenia Magistrat Nowohucki oraz kraboka – udało się wywalczyć powrót „501” do Nowej Huty. Jest nawet lepiej niż wcześniej – linia znów dojeżdża w rejony al. Solidarności wszystkimi kursami (przedtem przez pewien czas w weekendy była skracana do Al. Przyjaźni). W Czyżynach za to zastąpił ją nowy-stary autobus „192”. Uruchomienie „192” (wcześniej przez chwilę kursującego jako „452”) pozwoliło również na wycofanie „501” z przystanków „Os. Strusia” i „Narzymskiego” – lista postojów zatem znów zaczęła przypominać tę, która była dawniej.
To jednak nie koniec! Razem z powyższymi zmianami, uruchomiono również nową szczytową linię „511” (Os. Na Stoku – Przybyszewskiego), która na sporej części trasy pokrywa się z „501”. Jest również z nią zsynchronizowana oraz ma taką samą listę przystanków, dlatego łącznie „501+511” zapewnia między Wiślicką a Armii Krajowej połączenie w szczycie co 7-8 minut. Takiej częstotliwości pasażerowie „501” jeszcze nigdy nie mieli do dyspozycji! Co więcej, „511” zapewniło szybki dojazd do centrum mieszkańcom Os. Na Stoku, odciążając też trochę przetłoczone „182”. Takie niespodzianki bardzo lubimy!
„502” (Plac Centralny – Cracovia Stadion)
Wiele było bojów o „pięćset dwójkę”. Jeszcze kilka lat temu łączyła Nową Hutę z Nowym Bieżanowem, jadąc po drodze przez centrum Krakowa. Obsługiwana była przez autobusy standardowe (12-metrowe), kursując co 15 minut w szczycie i co 20 poza. Tamto „502” słynęło z olbrzymich tłoków, a do tego również z opóźnień – bo długa trasa i korki, szczególnie na południu miasta, mocno odbijały się na punktualności linii. Dużo się potem działo – najpierw w ramach akcji „tłok.info” mieszkańcy wywalczyli uruchomienie szczytowego „512” (Plac Centralny – Cracovia Stadion), potem urzędnicy zdecydowali się na kontrowersyjne wyrzucenie „502” z Bieżanowa nie dając wiele w zamian, potem wskutek protestów uruchomiono niesłynne „522” na tej samej trasie (Plac Centralny – Nowy Bieżanów Południe) które chyba nikogo nie satysfakcjonowało – ani zwolenników, ani przeciwników zmian. I wreszcie na koniec powstało „503”.
Na przestrzeni lat charakter „pięćset dwójki” się mocno zmienił i teraz jest linią służącą przede wszystkim szybkiemu dowozowi pasażerów z Nowej Huty czy Bieńczyc do centrum Krakowa. Całkiem sensowny jest też układ przystanków: wprawdzie przez ostatnią dekadę doszło kilka dodatkowych, lecz dzięki temu „502” obsługuje właściwie każdy rejon na swojej trasie, zatrzymując się jednak tylko w najgłówniejszych miejscach. Z jednej strony zatem – prawie każdy ma dostęp do tej ważnej linii, z drugiej – unikamy nadmiernego zatrzymywania się pojazdów dosłownie co chwilę. Do tego na „pięćset dwójce” kursują teraz przegubowce, a autobusy odjeżdżają w szczycie co 7-8 minut zamiast co 15 jak dawniej. Czyli podaż wzrosła kilkukrotnie, a i tak… pojazdy są dalej solidnie zapełnione. Nie ma wątpliwości, że wyższa częstotliwość przyciągnęła kolejnych pasażerów. I podobnie jak z „501”, uważam że jej trasa jest teraz optymalna.
Z lewej: dawny rozkład „502”, z prawej: obecny (nie licząc tymczasowych ograniczeń na czas remontu skrzyżowania pod Dworce Głównym). W szczycie linia kursuje teraz dwukrotnie częściej.
„503” (Nowy Bieżanów Południe – Górka Narodowa Wschód)
Lata 2010 i 2011 nie były łatwe dla mieszkańców Nowego Bieżanowa. Tramwajów nie przybywało, za to regularnie cięte były autobusy. Jedną z ofiar tych cięć było wspomniane wcześniej „502”. Najpierw urzędnicy je w ogóle wyrzucili z południa miasta. W zamian było niby „304”, lecz ono istniało już wcześniej i nie dało rady obsłużyć potoków dwóch linii. Wskutek protestów oraz faktu zostawiania ludzi na przystankach, „pięćsetka” szybko wróciła do Bieżanowa – jako „522” na tej samej trasie co dawne „502” (Plac Centralny – Nowy Bieżanów Południe), najpierw jako linia szczytowa, potem niby jako całotygodniowa, lecz z mocno pociętym rozkładem.
Urzędnicy nie widzieli przyszłości dla „pięćsetki”, argumentując m.in. że dubluje tramwaje na Wielickiej i dalej aż do samego centrum (między Prokocimiem Szpitalem a centrum kursowała wtedy cały czas wzdłuż linii tramwajowej, tak jak obecnie „13”), do tego stojąc w korkach. Może i rzeczywiście tak było, jednak jednocześnie w innych autobusach, kursujących przez równoległą ulicę Kamieńskiego, ludzie jechali upchani jak sardynki. Dlatego wspólnie z Radnymi Dzielnicy XII walczyliśmy wtedy, by uratować „pięćsetkę” właśnie poprzez skierowanie jej na Kamieńskiego. Paradoksalnie, ówczesny dyr. ZIKiT ds. Transportu, Henryk Kamski, nie chciał się na to zgodzić, argumentując, że… będą protesty mieszkańców. Interesujące, że nie bali się za to protestów gdy ograniczali liczbę kursów tej linii – czuć było, że Zarząd po prostu szuka argumentów, by docelowo znów ją zlikwidować zamiast dać jej szansę.
Rewolucja nadeszła dopiero w 2012, gdy nowym zastępcą został Grzegorz Sapoń. Ten właściwie od razu wysłuchał naszych postulatów i tak narodziło się „503” kursujące przez Kamieńskiego, a potem połączone z dawnym „114” na trasę Nowy Bieżanów Południe – Górka Narodowa. Linia z miejsca zyskała uznanie mieszkańców – mimo, że w szczycie kursowała częściej niż dawne „502”, bo co 12 minut, a do tego była obsługiwana dłuższymi (przegubowymi) autobusami, to jeździła naprawdę porządnie zapełniona. Nie dziw więc, że w 2016, przy okazji skierowania jej do Górki Narodowej Wschód, jeszcze wzmocniono jej częstotliwość – obecnie w szczycie pojawia się na przystankach co 7-8 minut, czyli dwa razy częściej niż dawne „502” na Bieżanowie. A do tego na sporej części kursów jeżdżą właśnie przegubowce – a mimo to są wciąż pełne. I tak oto zamiast likwidacji linii, mieszkańcy dostali autobus dwa razy częściej, w dłuższym taborze. Wystarczyło „pięćsetce” dać szansę.
Z lewej: dawny rozkład „502” w Bieżanowie Nowym, w środku: rozkład pociętego „522” z 2011, z prawej: obecny rozkład „503”. Również tu autobus kursuje teraz dwukrotnie częściej niż dawniej, i aż cztery razy lepiej niż w czasie cięć w 2011.
Przy okazji, podoba mi się też jaki sygnał wysłano pasażerom w zeszłym roku – „oto macie trzy główne zespoły linii przyspieszonych: 501+511, 502 i 503, każda w szczycie kursuje co 7-8 minut tak, że nie musicie nawet sprawdzać rozkładu. Zamiast wycofywać się z pięćsetek, teraz na nie znów stawiamy i wzmacniamy ich kursowanie – tak by mieszkańcy mogli szybko przemieszczać się po mieście”.
„304” (Dworzec Główny Zachód – Wieliczka Kampus)
Uruchomione w 2008 roku „304” (Dworzec Główny Zachód – Wieliczka Kampus) potrzebowało czasu by zdobyć popularność. Urzędnicy początkowo na tyle byli zawiedzeni linią, że w 2009 pocięli jej częstotliwość w szczycie z 15 do 20 minut (choć tu chodziło też o wygospodarowanie dodatkowych wozów na nową linię „104”) – ze zmiany tej wycofali się po protestach pasażerów. Co do zapełnień, pomogło przejęcie części potoków z południa miasta po dawnym „502” w 2010 roku (wspomniane wyżej bieżanowskie cięcia), a wreszcie – skierowanie na Aleje w 2012. To ostatnie okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę, wręcz aż za bardzo bo w autobusach zaczął panować olbrzymi tłok. Wprawdzie potem częstotliwość linii w porannym szczycie została odrobinę poprawiona (z 15 do 12 minut), jednak to wciąż było mało.
Co interesujące, ZIKiT był świadom tych problemów i od dawna był chętny dalej zwiększać częstotliwość „trzysta czwórki”, jednak jako że jest to linia aglomeracyjna, podobną wolę musiały wyrazić również władze Wieliczki. A że rzecz rozchodziła się o pieniądze, propozycje nie spotykały się z odzewem. Sprawę tylko pogorszyły remonty na trasach kolejowych, z powodu których od września 2017 pociągi do Wieliczki jeżdżą dwa razy rzadziej. Mieszkańcy masowo rzucili się zatem na „304”, tylko jeszcze powiększając tłok. I to właśnie wtedy sprawa przekroczyła punkt krytyczny – ZIKiT jeszcze raz uderzył do wielickiego Urzędu, tym razem z sukcesem. Dzięki temu, od zeszłego tygodnia „304” zostało wzmocnione i teraz jeździ w godzinach szczytu co 10 minut – tak często jak nigdy dotąd. Paradoksalnie jednak, wciąż panuje w nim tłok – większa częstotliwość przyciągnęła dodatkowych pasażerów, również tych którzy korzystają z tej trasy tylko na odcinku miejskim. Wydaje się, że „trzysta czwórkę” uratować mogłoby tylko skierowanie na nią przegubowców. Klęska urodzaju!
Z lewej: pierwotny rozkład „304”, z prawej: obecny, funkcjonujący od zeszłego tygodnia.
„301” (Dworzec Płaszów – Niepołomice Dworzec)
Młodszy brat „304” – też obsługuje południe Krakowa, też jeździ przez Wieliczkę, też początkowo był obsługiwany przez Mobilis, żółtymi autobusami (w 2014 obie trasy przeszły do MPK). Na początku przez to mylił się części pasażerom którzy, nie spodziewając się nowej linii, widząc żółty pojazd wsiadali myśląc, że to właśnie „trzysta czwórka”. Samo „301” może nie kursuje zbyt często (raz na godzinę, w weekendy raz na dwie), jednak ma wzięcie wśród mieszkańców Niepołomic. Od czasu jego uruchomienia przybyło też kilka kursów i kto wie – może jeszcze dojdą kolejne, tym bardziej że marzy się to samym pasażerom.
„572” (Kombinat – Bronowice Małe)
„572” powstało w 2012 z wydzielenia części kursów „172”, przy okazji zastępując je w dowożeniu pasażerów do Huty („172”, dawniej kończące na Kombinacie, zostało wtedy skrócone do Alei Przyjaźni). Początkowo byłem bardzo nieprzekonany do tej nowej linii, uważałem ją wręcz za jedną z najsłabszych decyzji zwykle wychwalanego przeze mnie dyr. Saponia. Nie podobało mi się to, że zamiast „172” jeżdżącego co 10 minut, pasażerowie dostali dwie linie, każda co 20, których – z powodu przyspieszenia jednej – nie dało się skoordynować na całej trasie. I o ile w Bronowicach i na Opolskiej rzeczywiście autobusy były co ok. 10 minut, tak w Hucie jeździły prawie że stadnie.
Z czasem jednak zmieniłem zdanie. „Pięćsetka” jeździ porządnie zapełniona w godzinach szczytu, a przyspieszenie linii jest duże i pozwala pasażerom zaoszczędzić trochę czasu. Sam to doceniłem, gdy kiedyś wracając z Ronda Ofiar Katynia do Huty wyszło szybciej jechać „572” niż „172” nawet pomimo tego, że musiałem się wracać dwa przystanki. Koordynacja ze „172” została z kolei z czasem poprawiona i obecnie jest lepiej. Teraz uważam, że decyzja o uruchomieniu tej linii nie tylko nie była zła, lecz wręcz była przejawem geniuszu.
Linia była też rozwijana na przestrzeni lat – dołożono sporo kursów wieczorem, łatając dziurę w kursowaniu między godz. 17 a 20. Początkowo „572” było właściwie tylko szczytówką, teraz niewiele brakuje by kursowało przez cały dzień powszedni. Może warto byłoby nad tym pomyśleć, nawet gdyby trzeba było przenieść kilka kursów z wieczora na wcześniejsze godziny? Wolałbym autobus, który kursuje cały czas od 5 do 19 niż taki, który jeździ od 5 do 9 i potem od 12 do 22. A tak teraz właśnie jest z „572”.
Z lewej: pierwotny rozkład „572”, z prawej: obecny. Linia nie ma już dziury w kursowaniu pod wieczór. Jako ciekawostkę podam, że w weekend wciąż jeździ tylko wczesnymi rankami oraz późnymi wieczorami – chodzi o ułatwienie dojazdu pracownikom Kombinatu w porach, gdy inne autobusy jeżdżą rzadko i tym samym przesiadki są utrudnione.
„537” (Witkowice – Dworzec Główny Wschód)
Kolejny niezwykły przypadek. „537” powstało w 2012 przejmując kursy i pasażerów dawnego „115” – choć jadąc inną trasą. Kursowało co pół godziny w szczycie i co godzinę poza, więc bez rewelacji. Początkowo było przyspieszone, bo miało służyć głównie tym, dla których powstało – mieszkańcom Górki Narodowej oraz Witkowic, za to omijając część przystanków pośrodku trasy tak, by nie zbierać „przypadkowych” pasażerów. Kilkanaście miesięcy później, po rozmowach z mieszkańcami zdecydowano zmienić linię w normalną, dając jej numer z powrotem „115”. Potem, przy małej marszrutyzacji w 2012 stowarzyszeniu „Inicjatywa Górka Narodowa” udało się wywalczyć zwiększenie częstotliwości w szczycie do 20 minut, następnie wydłużenie godzin funkcjonowania. Teraz, w czerwcu 2017, linia znów stała się przyspieszoną, zmieniając się z powrotem w „537”. Skąd ta najnowsza decyzja? Otóż MPK poinformowało, że normalne autobusy, dotychczas kursujące na tej linii, mają problemy ze zmieszczeniem się na ciasnych zakrętach ulicy Kuźnicy Kołłątajowskiej. Wobec tego trzeba było skierować mniejsze wozy, a że „115” już wcześniej słynęło z dużych zapełnień, zaczęto obawiać się, że ludzie nie będą w stanie się pomieścić. Dlatego ZIKiT zadecydował o ponownym wyrzuceniu części przystanków pośrodku trasy, tak by linia znów obsługiwała głównie pasażerów z północy.
Części osób to się spodobało, części nie. Wiele z nich jednak słusznie krytykowało, że skoro są przepełnienia, to trzeba w pierwszej kolejności zwiększyć częstotliwość, a nie zabierać przystanki. I można powiedzieć, że co się odwlecze, to nie uciecze bo kilka tygodni temu urzędnicy postanowili poprawić rozkład „537” które kursuje teraz co 15 minut w szczycie i co 30 poza – czyli dwa razy lepiej niż u początków swojego istnienia. Zmiana wydaje się być też przedsmakiem planowanej reformy komunikacyjnej – autobusy mają pojechać częściej, opierając się na częstotliwościach co 7,5, co 15, oraz co 30 minut – i takie właśnie dostała omawiana „pięćsetka”. Teraz przydałoby się poprawić jeszcze trochę weekendy. A co z przyspieszeniem? Nie zdziwiłbym się, gdyby docelowo znów wróciło „115”. Osobiście jednak uważam, że obecnie linia funkcjonuje całkiem dobrze. Dodałbym jedynie przystanek „Biskupa Prandoty”, bo po zmianach pasażerowie „115” stracili możliwość przesiadki na linie jadące od strony ul. Brogi: „129/429” oraz „159”.
Z lewej: pierwotny rozkład „537”, z prawej: obecny, funkcjonujący od kilku tygodni. W dni powszednie linia kursuje teraz dwukrotnie częściej.
Gość specjalny – „352” (Aleja Przyjaźni – Kryspinów)
I na koniec mały dodatek. Linia, która uruchamiana jest tylko na wakacje, jako przedłużenie istniejącego „152” (Aleja Przyjaźni – Olszanica Cmentarz), jeździ tylko w weekendy i to jedynie w te słoneczne, a do tego przyspieszona jest tylko symbolicznie – na samiutkim końcu trasy, między Olszanicą a Kryspinowem. Niemniej uważam ją za bardzo ważną, bo wyznaczyła nowy trend. „352”, uruchomione w 2012 przez dyr. Saponia, było pierwszą powstałą po wieloletniej przerwie linią sezonową. Do tego pomysł z kursowaniem tylko w słoneczne soboty i święta był strzałem w dziesiątkę. Obiekty takie jak zalew w Kryspinowie przyciągają masy ludzi, lecz tylko w dni gdy jest dobra pogoda. Nie ma więc sensu, by autobusy jeździły na plażę gdy pada deszcz, bo byłyby to pieniądze wyrzucone w błoto (dosłownie i w przenośni 😉 ). A rozwiązanie z „352” jest też o tyle sprytne, że w niepogodne dni po prostu jeździ na podstawowej trasie, jako „152” – większości pasażerów zatem nie robi to różnicy.
„352” okazało się strzałem w dziesiątkę. Na tyle, że w 2015 uruchomiono kolejny sezonowy autobus, „427” (Powstańców Wielkopolskich – Bagry), a od tego roku do grona linii których rozkład w weekendy zależy od pogody dołączyło też „134” (Cracovia Stadion – ZOO). I dobrze – plaże, zalewy czy zoo ściągają tłumy tylko gdy jest pogoda. Kursowanie „134” co 10 minut do Lasku Wolskiego w czasie deszczu nie miało sensu, a pieniądze na to wydane były naszymi, wspólnymi pieniędzmi. Kto wie, może z oszczędności uda się w następnych latach uruchomić kolejne sezonowe linie?
Epilog
Jestem zwolennikiem linii przyspieszonych i cieszę się, że w Krakowie wracają one do formy. Oczywiście ciężko osądzać, jak nadchodząca reforma komunikacyjna wpłynie na ich istnienie, jednak wydaje się, że obecna ekipa ZIKiT – z dyr. Frankiem na czele – docenia i sama stara się promować te autobusy. Jest dobrze.
Jacek Mosakowski
#1 by Piotr on 14 października, 2017 - 8:46 pm
Co do 503 to obecnie wszystkie brygady w dzień powszedni są przegubowe.
Przed wakacjami były tylko na szczytowych.
#2 by kaszmir on 15 października, 2017 - 6:34 pm
O, dzięki, przegapiłem tę zmianę! Super, kolejna świetna wiadomość… i kolejna na plus dla „pięćsetek” 🙂
#3 by Wojciech on 15 października, 2017 - 9:20 am
Bardzo dobry artykuł, zresztą jak zawsze, który rzeczowo przedstawia obecną sytuację. Jeśli chodzi o moją opinię, tradycyjnie skupię się na liniach obsługujących północ Krakowa, ponieważ z nich najwięcej korzystam. Co do „503” – nie mam zastrzeżeń, trochę żałuję że zostało zastąpione za „169”, które obsługiwało rejony CH Bonarka. Ale „503” ma lepszą częstotliwość, do tego jest przyspieszone, więc całokształt zmian oceniam pozytywnie.
Natomiast jeśli chodzi o „115” i „537” – pisałem o tym wcześniej, powtórzę i tutaj, a także dodam kilka nowych rzeczy, które się ujawniły po pewnym czasie od tej zmiany. Przede wszystkim – odrzucam koncepcję istnienia (jak to nazwałeś) przypadkowego pasażera – pasażer to pasażer, chce się przemieścić z punktu X do punktu Y i dla przewoźnika nie może mieć znaczenia, czy jest on „przypadkowy”, czy też „celowy” (o ile można użyć takiego sformułowania). Przystanki CRZ, Prandoty oraz UR odcięto od szybkiego i bezpośredniego połączenia ze wschodnią częścią dworca, nie dając w zamian żadnej rekompensaty. Obok budynków UR jest akademik UEKu, skąd najbliżej na uczelnię jest właśnie z pętli DGW – dlaczego zabrano studentom szybki dojazd na uczelnię? Jasne, są „105” i „129”, jednak one jadą na zachód, poza tym często utykają w korku na wiadukcie nad torami. Kolejna sprawa, to tłok i ścisk w niewielkim autobusiku, który obsługuje „537” – co z tego, że wzmocniono częstotliwość, skoro to nie rozwiązuje problemów? Może w „115” idealnie nie było, jednak ludzie nie byli upchnięci jak sardynki aż po dach! „537” jedzie na dworzec, pasażerowie często podróżują z torbami, na które powinno być trochę więcej miejsca. Nie wspominając o fakcie, że na rezerwę często są wysyłane… autobusy standardowe. Więc jednak się da, tak jak się dało za czasów „115”. ZIKIT zepsuł dobrą linię, w zamian dał małego potworka (dosłownie), który jeździ przepełniony, a także pomija wiele istotnych przystanków na swojej trasie.
I już tak zupełnie na koniec – szkoda, że nie wspomniałeś o cudzie ZIKITu, jakim była linia „504” 🙂
#4 by kaszmir on 17 października, 2017 - 7:14 am
To jest jeden z powodów dla których lubię pisać artykuły – zawsze w komentarzach można samemu dowiedzieć się czegoś nowego 😉 Przyznam, że nie byłem świadom że koło UR są akademiki UE. Może zatem dodać dla tej linii przynajmniej przystanek „UR”? Upieklibyśmy dwie pieczenie na jednym ogniu –
zapewniłoby to dojazd studentom z akademików na uczelnię, a przy okazji umożliwiłoby przesiadki między „537” i „129/429” czy „159”.
Co do taboru – wiadomo, 12-metrowce wyrobią, w końcu kursowały przez kilka lat na „115”, jednak podejrzewam, że robią to z trudem. MPK raczej nie wymyśla sobie autobusowych zakazów taborowych bez powodów, skoro tu podjęli taką decyzję, to musieli mieć sporo sygnałów od kierowców. Może autobusy ocierały się na zakręcie? Może musiały ustępować samochodom z naprzeciwka i czekać, aż będzie przejazd? (Co przy porannych korkach na Kuźnicy Kołłątajowskiej mogło być szczególnie trudne.) Co innego pojedyncze kursy, w drodze wyjątku, a co innego decydować się na coś na stałe.
A co do „504” – bardzo kusiło, lecz wtedy wypadałoby napisać też o innych liniach, w tym „521” czy dawnym „511”, a może nawet „544” jeszcze z lat 90-tych. Artykuł i tak zrobił się długi, i nie chciałem by był jeszcze dłuższy. Kto wie, może kiedyś… 😉
#5 by Wojciech on 25 października, 2017 - 10:35 am
Przyznam, że trochę myślałem nad całą tą sprawą i jest ona trudna do rozwiązania. Przeanalizowałem kilka możliwości i żadna z nich nie jest zadowalająca:
1) Powrót do stanu poprzedniego – odpada z przyczyn wcześniej wyjaśnionych.
2) Dodanie przystanku UR – rozwiązanie również złe, ponieważ tłok w małym autobusiku będzie jeszcze większy. O ile podróż teraz jest trudna, tak potem może być niemożliwa.
3) Uruchomienie nowej linii z DGW przez Aleję do Opolskiej Estakady i następnie do jakiejś końcówki – może Prądnik Biały Zachód jako „114”, może do Ugorka (w miejsce „424”)? Rozwiązanie może i dobre, ale kosztowne. Chociaż, skoro mają być dodatkowe środki to kto wie…
4) Dalsze zwiększenie częstotliwości – czy to coś da? Problem ze „115”/”537″ jest taki, że z jednej strony mamy pętlę DGW – ścisłe centrum miasta, możliwość przesiadki z pojazdów MPK i komunikacji podmiejskiej i dalekobieżnej a z drugiej Witkowice, które same w sobie nie generują jakichś olbrzymich potoków – generalnie największe obłożenie linie te mają (miały w przypadku „115”) na Alei 29 Listopada, potem jest ono znacznie mniejsze. Więc o ile wzmocniony autobus sprawdzi się na Alei, o tyle na Witkowicach i w ich okolicach już niekoniecznie. Ale przecież w czerwcu obcięto przystanki na Alei… niezły bigos.
#6 by tramwajarz on 25 października, 2017 - 5:31 pm
MPK musi kupić piętrowy 8-10m autobus na linię 537;)
#7 by Zieleńczanin on 10 lutego, 2019 - 6:26 am
Albo przegubowego 12-metrowca 😉