Miasto szykuje w 2023 roku ogromną podwyżkę cen biletów. Na najbliższej Radzie Miasta Krakowa (RMK), 11 stycznia br., ma odbyć się pierwsze czytanie projektu uchwały w tej sprawie. Czy wzrost cen przyniesie jednak zakładane zwiększenie wpływów? I czy nie pogorszy się sytuacji transportowej Krakowa, zachęcając kolejnych mieszkańców do wyboru samochodu zamiast komunikacji zbiorowej? – pisze w liście Czytelniczka, Paulina Poniewska.
Kilka przykładów propozycji nowych cen:
- bilet normalny mieszkańca na 1 linię z 54 zł na 82 zł (wzrost o 52%),
- bilet normalny na 1 linię z 80 zł na 119 zł (wzrost o 49%),
- bilet normalny mieszkańca na wszystkie linie z 80 zł na 119 zł (wzrost o 49%),
- bilet normalny na wszystkie linie z 148 zł na 159 zł (wzrost o 7%),
- bilet normalny na I+II+III strefę z 179 zł na 199 zł (wzrost o 11%),
- bilet normalny na II strefę z 79 zł na 109 zł (wzrost o 27%),
- bilet normalny na III strefę z 37 zł na 109 zł (wzrost o 194%).
Podwyżka ma objąć tylko bilety okresowe. A więc uderzyć po kieszeniach mieszkańców, zwłaszcza płacących prawilnie podatki w Krakowie i zarazem lojalnych pasażerów komunikacji zbiorowej, regularnie korzystających z autobusów i tramwajów. Część z nich będzie zmuszona zapłacić więcej, ale część “odjedzie” bezpowrotnie swoimi autami czy rowerami zamiast wsiąść do tramwaju lub autobusu, jak to robiła dotychczas. Ceny biletów czasowych i dobowych nie ulegną zmianie, choć z nich korzystają osoby, które sporadycznie wybierają transport zbiorowy – inaczej zakupiłyby bilety miesięczne – oraz turyści i przyjezdni, co wpadają na chwilę i nawet by nie odczuli podwyżki w swoich portfelach.
Wprawdzie o “jedyne” 11%, ale jednak, podwyżka biletu miesięcznego na I+II+III strefę na pewno nie zachęci mieszkańców ościennych gmin do rezygnacji z aut i przyjazdu do Krakowa autobusem. Już i tak wg mnie płacących za niego zbyt wysoką kwotę bo 179 zł. Miasto mówi w swojej polityce, że dąży do ograniczenia wjazdu aut do Krakowa, a prowadzi totalnie sprzeczną politykę transportową. Wg mnie bilety miesięczne dla mieszkańców II i III strefy mają oprócz zysku ze sprzedaży inną i to ważniejszą funkcję. Powinny mieć na celu zmniejszenie liczby wjeżdżających aut do Krakowa z ościennych gmin. A jeżeli bilet miesięczny kosztuje tyle, co koszt benzyny, to prawdopodobnie osoby zmotoryzowane nie skorzystają z tych biletów i wybiorą własny samochód jako środek lokomocji. Mam przeczucie, że z oferty korzystają głównie osoby bez własnych czterech kółek.
A wzrost biletu na III strefę z 37 zł na 109 zł, czyli wzrost o 194% to nie będę komentować, bo mam nadzieję, że to błąd w taryfie.
Transport publiczny w Krakowie w liczbach
Przygotowałam interaktywną analizę liczby i wartości sprzedanych biletów w Krakowie w latach 2014-2022, tak aby każdy zainteresowany zobaczył na własne oczy, jak się ma komunikacja miejska w Krakowie i jak dotychczasowe podwyżki i “rewolucje” biletowe wpłynęły na spadek korzystania ze transportu miejskiego. Niestety, wg mnie planowana podwyżka tylko pogłębi negatywną tendencję. Uwaga – rok 2022 bez uwzględnienia października i listopada. Jak tylko otrzymam dane od ZTP, to je dodam.
Oprócz danych do samodzielnej analizy, wrzuciłam także swoje wnioski na podstawie tych danych, jak także obserwacji polityki transportowej miasta i własnych doświadczeń. Miałam ambitne plany prześledzenia kilku biletów przez te lata, rok po roku, ale niestety, z racji mnogości zmian rodzajów biletów, stref, różnych nazw oraz ich dodawania i likwidowania, po prostu poległam. Może Wam się uda. Zdecydowałam się podejść do tego grupowo. Na pewno warto zwrócić uwagę na styczeń 2019 oraz luty 2021 czyli lata, w których podniesiono stawki za przejazdy. Znajdziecie tam także mini estymację wpływów z planowanej podwyżki i kilka wersji możliwych scenariuszy. Sami uznacie, czy warto ją wprowadzać.
Dane pod adresem: Bilety komunikacji miejskiej w Krakowie w latach 2014-2022 – rekomenduję analizę na laptopie 🙂
Poniżej przykładowe dwa wykresy pokazujące, jak kształtowała się liczba zakupionych wszystkich biletów wraz z przychodem z ich sprzedaży w latach 2014-2022. Przypominam, że w 2022 roku brakuje dwóch ostatnich miesięcy. Jednak niech Was nie zmylą te liczby, bo diabeł tkwi w szczegółach. Warto prześledzić liczby w ujęciu poszczególnych kategorii i grup biletów z podziałem na normalne i ulgowe. Widać tam wszystko, zwłaszcza jak popatrzcie na bilety normalne i ulgowe rozdzielnie. Podwyżki, wariacje na temat zmian rodzajów biletów, pandemię, rowery, hulajnogi, a także wg mnie chyba nieodwracalne zmiany nawyków transportowych krakowskich pasażerów tramwajów i autobusów.
Wiem, że decyzja prawdopodobnie już zapadła i nic nie zatrzyma tej gigantycznej podwyżki, ale liczę na burzliwą dyskusję podczas obrad RMK. A nuż widelec radnym uda się obniżyć wzrost cen. Szykuję popcorn 🙂
Podwyżka cen biletów teraz to zły pomysł po pandemii
Rok 2022 jest gorszy od 2019 roku. Oczywiście, stało się tak bo pandemia, i przypuszczam, że jest mała szansa, aby popularność transportu wróciła do czasu sprzed. Liczba sprzedanych biletów spadła, zwłaszcza okresowych, a tym samym wpływy , co jest bolączką dla miasta. Koszt utrzymania sieci wynosi dużo więcej i przez to trzeba na nią przeznaczyć więcej z miejskiej kasy niż we wcześniejszych latach. Jednak działania podejmowane przez Zarząd Transportu Publicznego pokazują, że miasto idzie po najniższej linii oporu, jak komercyjna firma, która chce zrekompensować straty, podnosi ceny usługi, proponując gigantyczne podwyżki wybranym klientom, którzy lojalnie wrócili po pandemii do zbiorkomu. Tylko żadna mądrze zarządzana firma takich rzeczy nie robi bez analizy potencjalnych zysków i strat oraz długofalowych skutków takiej decyzji.
ZTP zamiast podejmować starania, aby zwiększyć liczbę pasażerów, robi coś całkowicie odwrotnego, co w dłuższej perspektywie może przynieść jeszcze większy odpływ i zmniejszenie przychodu przy stałych kosztach utrzymania komunikacji miejskiej. To z kolei wywoła cięcia połączeń, i kolejny odpływ pasażerów i kolejne spadki przychodu. I czeka nas pewnie wkrótce kolejna podwyżka. I tak toczyć się będzie w Krakowie transport publiczny.
Miasto powinno zrobić wszystko, aby zwiększyć liczbę pasażerów, a nie podnosić ceny, a przynajmniej nie tak drastycznie. Być może nie ma pomysłu na to, i dlatego sięga po najprostsze rozwiązanie. A zapomina, że tylko pełne pasażerów pojazdy zagwarantują zmniejszenie dziury w budżecie ZTP.
Potrzebne nowe rozwiązanie po pandemii, a nie nowa podwyżka cen biletów
Nie wiem, czy ZTP brał pod uwagę to, że prawdopodobnie w związku z pandemią zmieniły się nawyki “transportowe” ludzi. Młode osoby wybierają coraz częściej rower lub hulajnogę. Coraz więcej osób pracuje hybrydowo i korzysta z komunikacji miejskiej raz, dwa razy w tygodniu, i już im się nie opłaca kupowanie biletu miesięcznego, zwłaszcza po nowej cenie. Decydują się na bilety czasowe lub wsiadają mimo wszystko do swoich aut. ZTP nie przygotował oferty dla takich użytkowników, a był czas na to.
Nie jestem ekspertem w dziedzinie biletów, ale jestem użytkownikiem zbiorkomu od zawsze. Korzystając z własnego doświadczenia, polecam przypadek Kielc, w których jest od wielu lat fajne rozwiązanie tzw. “portmonetka”. Pasażer wpłaca dowolnie wybraną przez siebie kwotę np. 50 zł na e-kartę i rozlicza sam swój przejazd przykładając kartę do czytników w pojazdach. Limit czasowy jest równy posiadaniu ważnej Kieleckiej Karty Miejskiej czyli może być bezterminowy. Wpłata pasażera jest de facto nadpłatą za przyszłe kursy. Jest jeszcze korzyść dla przewoźnika. ZTM Kielce otrzymuje płatność 50 zł z góry, którą może dysponować od razu, a nie otrzymywać drobne wpłaty po 4 zł dopiero w momencie przejazdu. Przypomina to w pewien sposób “pożyczkę” ze strony pasażera, którą odbiera od ZTM Kielce w formie przyszłych przejazdów.
Wg mnie jest to fajny pomysł właśnie na czas po pandemii, kiedy nawyki transportowe ludzi się zmieniły i część osób już nie jeździ regularnie do pracy. I brawa dla Kielc, że już wiele lat temu wprowadziło takie rozwiązanie. Zresztą w Kielcach były kiedyś do kupienia także karnety na 10 przejazdów, z których korzystałam. I nie pamiętam bym kiedykolwiek kupowała bilety jednorazowe, bo po prostu mi się to nie opłacało.
Więcej o kieleckiej portmonetce:
Wiem, że ZTP chwali się, że testuje nowe, inteligentne rozwiązanie czyli system, który na podstawie częstotliwości, długości i stref miałby naliczać automatycznie stawki za przejazd i rozliczać pasażera na koniec miesiąca. Tylko czy rzeczywiście jest to dobre rozwiązanie, kiedy użytkownik nie wie z góry, ile zapłaci za transport? Ciężko będzie mu zrozumieć, dlaczego taka, a nie inna stawka została mu naliczona. I na pewno znajdą się osoby z poczuciem, że zapłaciły za dużo. Ile kosztować będzie jego wdrożenie i obsługa? I kiedy to się stanie? Może wiem za mało o tym systemie, być może jest on najlepszy, ale widzę także jego minusy.
Odwrócona kolejność. Podwyżka, a potem badanie ruchu w Krakowie?
Kraków planuje w 2023 przeprowadzić Kompleksowe Badanie Ruchu w Krakowskim Obszarze Metropolitalnym 2023. Czekamy na rozstrzygnięcie przetargu na jego wykonawcę. I bardzo dobrze, że to się wydarzy, tylko znowu jest niezrozumiałe, dlaczego ZTP nie poczeka z ewentualną podwyżką cen biletów do czasu otrzymania wyników z tego badania. Wtedy będzie wiadomo, co się stało, że jest tak źle i dlaczego. I dopiero wtedy ZTP powinno opracować nową ofertę biletową i cennik. Na pewno w wynikach przyszłych badań znajdzie się wiele odpowiedzi na pytania, na które teraz możemy tylko gdybać.
Pieniądze są na transport publiczny w budżecie miasta
Rozumiem, że zwiększyły się koszty utrzymania transportu publicznego, ale nie rozumiem, jak miasto mówi, że brakuje pieniędzy na komunikację zbiorową i rozkłada bezradnie ręce. Wystarczy w budżecie zrezygnować z niepotrzebnych, absurdalnych wydatków, poszukać oszczędności w innych jednostkach i przekazać je ZTP do ratowania komunikacji miejskiej.
Miasto przyznało, że podwyżka cen biletów przyniesie wzrost przychodu o około 30 mln złotych. Czy rzeczywiście warto dla 30 mln pogrążać komunikację publiczną już i tak w trudnej sytuacji po pandemii?
Pieniądze są, ale na inne rzeczy. Oto kilka najciekawszych przykładów:
- 24 mln zł – utworzenie Play Kraków, czyli drugiej magistrackiej telewizji, aby tam emitować pijarowy przekaz do mieszkańców, jak to miasto fajne jest.
1 mln zł – ekspertyza tramwaju na Alei Trzech Wieszczów, którą zlecili zanim zapytali się mieszkańców o zdanie.
390 mln zł – koszt obsługi długu w 2023 roku, w głównej mierze wziętego na budowę Trasy Łagiewnickiej.
100 mln zł (co najmniej) tyle kosztować będą Igrzyska Europejskie, choć w referendum ws. olimpiady mieszkańcy opowiedzieli się, że jej nie chcą, to imprezy piątej kategorii tym bardziej. - 50 mln zł – budowa „lunaparku” na Zakrzówku.
- 18 mln zł – rewitalizacja Parku Bednarskiego.
- 6 tys. zł za godz. – owca Janina wynajęta do promocji Krakowa.
Dlatego ciężko mi uwierzyć, że miasto nie jest w stanie znaleźć brakujących funduszy na transport publiczny. Ale to tylko świadczy, że priorytety są gdzie indziej.
Miasto “stawia” na transport publiczny, ale na samym końcu
Czytając miejskie dokumenty, słuchając urzędników miejskich, wszystko wygląda tak jak powinno być. Miasto stoi przed ogromnym wyzwaniem jakim jest adaptacja do zmian klimatu, rozwija transport publiczny, tworzy nowe parki, sadzi drzewa i zrywa beton.
W Planie adaptacji miasta Krakowa do zmian klimatu do roku 2030, rozwój komunikacji miejskiej jest jednym z priorytetów: zmniejszenie udziału transportu prywatnego w podziale zadań przewozowych na rzecz transportu publicznego, rowerowego, pieszego, carpooling’u. Tylko problem w tym, że w realnych działaniach tego nie widać. Podwyżki cen od 2019 roku co 2 lata, rewolucje w ofercie biletowej, zmniejszanie częstotliwości kursów, cięcia i skracanie “nierentownych” linii. I widać gołym okiem, że liczba pasażerów spada i jest więcej aut na drogach.
Takim papierkiem lakmusowym pokazującym realny priorytet polityki transportowej miasta jest zbudowana Trasa Łagiewnicka za grubo ponad miliard złotych, bez linii tramwajowej na całej trasie i tylko z jednym puszczonym autobusem i to kilka miesięcy po otwarciu, kursującym co 15 minut. Na pewno priorytetem nie jest komunikacja miejska.
Miasto społecznie odpowiedzialne
Wiem, że ceny rosną i koszty obsługi komunikacji miejskiej tak samo. Wiem, że miasto dopłaca 50%, a reszta idzie ze sprzedaży biletów, ale mamy wyjątkową sytuację, kiedy trzeba wspierać mieszkańców, a nie jak wszystko drożeje, to bilety niech też będą droższe – logiczne! Sprytna argumentacja, bo trudno jej zaprzeczyć. Tylko, jak się tak dłużej zastanowić nad funkcjonowaniem miasta, to przestaje to być takie oczywiste. Wystarczy popatrzeć, co jest lepsze dla mieszkańców, dla miasta w dłuższej perspektywie. Jakie będą konsekwencje każdej decyzji, podwyżki, inwestycji… I wtedy okazuje się, że podwyżka w obecnej sytuacji i w takiej skali, jest wręcz nielogiczna, bo rujnuje dotychczasowe działania na rzecz wspierania transportu publicznego i adaptacji miasta do zmian klimatu. I jest dodatkowym obciążeniem finansowym dla mieszkańców.
Podwyżki się kumulują w budżecie domowym. Kolejne, dodatkowe 40 zł więcej miesięcznie może być o te 40 zł za dużo do udźwignięcia dla najbiedniejszych rodzin.
Można by skorzystać z okazji wzrostu cen ropy, benzyny, i tanimi biletami spróbować przekonać zatwardziałych kierowców, by przesiedli się do tramwajów i autobusów. Być może sprzedano by więcej biletów?
Paulina Poniewska
#1 by Bogdanow on 9 stycznia, 2023 - 4:35 pm
Będąc wielkim entuzjastą komunikacji zbiorowej…. mimo wszystko popieram podwyżkę.
W szczególności nie wierzę, żeby zmiana w skali kilkuset złotych rocznie przegoniła znaczące grupy użytkowników z autobusów i tramwajów do samochodów, których przecież koszty użytkowania również dramatycznie się zwiększyły.
Decyzje o dojazdach do pracy itp. niezwykle rzadko są oparte, na aż tak drobiazgowym rachunku ekonomicznym, żeby kilkadziesiąt złotych miesięcznie robiło różnicę. Decydują preferencje, przyzwyczajenie, komfort, możliwość zaparkowania, odległość od przystanku, czas dojazdu itd.
Kluczowe jest podnoszenie jakości komunikacji, a nie pilnowanie żeby ceny nie były zbyt wysokie.
Oczywiście, zgadzam się że Kraków za mało robi w temacie komunikacji zbiorowej, za dużo pieniędzy wydaje na słynne już miejskie telewizje, itp.
#2 by Piotr on 9 stycznia, 2023 - 5:33 pm
Poniekąd się z tobą zgodzę. Komfort, czas podróży, wogóle istnienie dogodnego połączenia, częstotliwość jest ważna.
I np. jeśli ktoś ma jechać 1.5 godziny KM, a samochodem jedzie 40 minut, to wiadomo, że dopłaci do drugiej opcji, ale jeśli jest wybór 60 minut komunikacją, a 45 minut autem, z kilkukrotnie większym kosztem auta, to można wybrać KM.
Szczególnie, że auto ma spory koszt wejścia, tj kurs na prawo jazdy i samo kupno auta (nawet gruzy za 3-5 tysięcy, to koszt kilku lat korzystania z KM, a wtedy więcej się wydaje u mechanika).
W komunikacji nie ma takiego kosztu na wejściu.
Pozostaje kwestia efektu psychologicznego. Bilet dla mieszkańca kosztował w 2005 roku 88.50 zł, a teraz kosztuje 80 zł.
Przez 18 lat paliwo np. ON podrożał z 3 zł do 7,50 zł/litr.
Tak samo płaca minimalna wzrosła od 2005 roku z 600 do 2700 zł, więc obecnie można reklamować KM, ze w stosunku do płacy i kosztów kupna i utrzymania samochodu, cennik jest atrakcyjny jak nigdy wcześniej.
#3 by Przemysław z Mistrzejowic on 11 stycznia, 2023 - 3:12 pm
Nie masz racji.
Raz – próg psychologiczny. Przekroczenie granicy 50, 100, 150zł może powodować, że klient zacznie się zastanawiać nad zmianą dostawcy usługi lub rezygnacją z niej.
Dwa – podwyżki rzędu 50% są po prostu nieakceptowalne.
Trzy – skoro miasto twierdzi, że chce rozwijać KM, to nie może działać sprzecznie – pod karą utraty wiarygodności.
Cztery – W czasie pandemii ZTM zostawił pracujących ludzi „na lodzie”, więc na żadne dodatkowe pieniądze nie zasługuje.
Pięć – Jest to kolejna podwyżka w dość krótkim czasie przy braku poprawy jakości (pewna poprawa jest na liniach aglomeracyjnych).
Pozdrawiam.
#4 by Piotr on 9 stycznia, 2023 - 5:15 pm
W pełni popieram bilety przystankowe.
Mam znajomych, co mają potrzeby transportowe Prokocim Szpital- Bieżanowska, Ćwiklińskiej- Prokocim i ciągle słyszę, że nie będę płacił 4 zł za trzy przystanki.
Niestety, ale bilet za 4 zł powinien mieć wydlużony czas do 40 minut, ten za 6 zł na 75 minut, a 8 zł na 120 minut, plus dodanie biletu 15 minut za 1,5 zł.
A w temacie biletów miesięcznych: w 90 % przypadków podróż KM jest dluższa niż podróż autem i tylko dzięki niskim cenom jeszcze da się wiele osób przekonać. Przy cenie 199 zł nie da się przekonać. To prawie 70 litrów gazu. Nawet przy spalaniu 10l/ 100 km to 700 km. Przy dojeżdzaniu z drugą lub kilkoma osobami KM wogóle traci sens.
#5 by xemir on 10 stycznia, 2023 - 4:47 pm
KM traci sens nawet, jeśli KM jest dużo tańsza od samochodu gdy kluczowy jest czas.
Wybrałem dzielnicę i lokalizację, aby w miarę blisko mieć do przystanku tramwaju/autobusu, do pracy nie musieć w ogóle dojeżdżać niczym poza rowerem. Mimo to, obecnie odwożąc syna do przedszkola (ok 5 km) wybieram: zimą niemal zawsze samochód, a wiosną/latem/jesienią – rower.
Koszt miesięczny paliwa do samochodu to obecnie – ok 250-300 pln (parkowanie w strefie, ale poza godzinami płatnymi) – więc ~3x tyle co KM, ale czasowo wygląda to tak (door2door):
KM: 45-60 min (z czego sama podróż stanowi 50% czasu)
Rower: 35-40 min (podróż to praktycznie 90% czasu)
Samochód: 25-35 min (podróż to 80-90% czasu)
Te dodatkowe 15-30 min dziennie nie wydaje się dużo, ale w skali miesiąca robią się godziny.
Abym zimą zdecydował się na KM koszt podróży samochodem musiałby wzrosnąć min 2x, a w relacji do KM musiałby wynieść min 5-6x.
#6 by Tomek on 10 stycznia, 2023 - 5:20 pm
Wiem, że miasto dopłaca 50%, a reszta idzie ze sprzedaży biletów, ale mamy wyjątkową sytuację, kiedy trzeba wspierać mieszkańców,
Miasto nic nie dopłaca bo nie ma swoich pieniędzy – dopłacają mieszkańcy czyli 2x płacą za KM.
Problemy finansowe Krakowa i KM to efekt polityki prezydenta Majchrowskiego ( m.in. korupcja polityczno-dziennikarska – TV Majchrowskiego, likwidacja autobusów z EURO5) i polityki rządu PiS ( zakup awaryjnych elektro-śmiecio-autobusów i aut i budowa ładowarek).
Wymyślanie kolejnych rodzajów biletów nic nie da KM – zawsze będzie kolejna osoba do zatrudnienia w TV i kredyt na kolejną autostradę do spłacenia na koszt pasażerów.
Majchrowski jest tak leniwy że nawet nie potrafi zarobić na turystach – np bilet lotniskowy na 300 to kompromitacja.
Kolejne miasta w Polsce wprowadzają bezpłatną komunikację miejską a tu podwyżki.
#7 by PP on 11 stycznia, 2023 - 12:32 pm
Warta poruszenia jest sprawa autobusów przegubowych i ich wykorzystania na liniach małoobciążonych. Na takim 425, gdzie jeździ garstka osób są bodajże aż 3 autobusy przegubowe, a jeździ garstka osób. I nie chodzi tu tylko o łączenie brygad z 605, bo autobusy jeżdżą od rana, a jak wiadomo ZTP płaci MPK więcej za autobusy przegubowe.
#8 by Robert on 11 stycznia, 2023 - 4:10 pm
Wygląda że MPK nie ma wolnych krótkich autobusów.
Ale lepiej dać przegubowe na 125.
Nie wiem czy 425 przy tej ilości brygad pojechałby do NBP? Może połączyć 425 z 284 jak miało być od początku?
#9 by Shado Ackerly on 11 stycznia, 2023 - 5:23 pm
Warto zaznaczyć, że okresowe bilety aglomeracyjne (II i III strefa) ze zniżką mieszkańca też są wycofywane nową ustawą. Pracownicy dojeżdżający z gmin podkrakowskich płacący podatki tutaj by posiadać kartę krakowską i mieć tańszy bilet, przestaną mieć argument by płacić dalej podatki na terenie Krakowa. Ba, mieszkańcy Krakowa którzy obecnie pracują za miastem stracą ulgę od swojego miasta. Słabo.
#10 by Krzysiek Flav on 18 stycznia, 2023 - 7:59 pm
Do niedawna byłem skłonny zgodzić się na podwyżkę. Przemawiała za tym możliwość korzystania w ramach biletu miesięcznego z oferty przewoźników kolejowych. Bez tego koszt za bilet miesięczny uważam za bezczelny. Jeszcze zmiany w cenniku nie zaszły, a korki są tak gigantyczne, że autobusy które powinny odjeżdżać co 10 minut przez pół godziny nie pojawiały się na przystanku. Ostatecznie po pół godzinie podjechałem innym autobusem, a resztę trasy pokonałem po ciemku po nierównym i niekiedy śliskim podłożu, w brudzie. Dwa długie przystanki to tylko 20 minut w takich warunkach. Podwyżka nie spowoduje zmniejszenia ruchu, częstych kontroli inwestycji miejskich i nie zwiększy punktualności przede wszystkim autobusów. Czy się mylę?
#11 by Jacek M. on 7 lutego, 2023 - 12:26 pm
Autorka właśnie dostała i dodała dane za listopad i grudzień 2022.
#12 by Eustachy on 10 lutego, 2023 - 10:13 am
Najpierw powinien być przepis, który mówi, że komunikacja miejska w danym mieście nie może być droższa, niż w stolicy. A później, niech się zastanawiają 😉
#13 by Maciejokik on 13 lutego, 2023 - 9:30 pm
Cały artykuł Pani Pauliny właśnie pachnie mi takim rejonem Polski gdzie Pani Paulina zapomniała dodać swietkorzyskie Kielce to rejon Polski najszybciej i najbardziej się wyludniajacy i nawet ją sama nie zatrzymała kielecka potrmonetka, Pani Paulino Kraków to nie Kelce tutaj jest corpo na corpo i bez wyższego wykształcenia tylko z angielskim najlepiej z polecenia ma Pani pracę np do State Street i na start ,,,hmy 4 na rękę? A Pani rozkminia mad biletem czy ma kosztować 80 zł. czy 120 jeju bo Pani pochodzi chyba z tych biednych Kielc i tak hak Pani ludzie z podkarpackiego skąpią bo z biedoty do Krakowa przyjechali a tu corpo na corpo.Tak są poszkodowani mieszkańcy Krakowa o słabych zarobkach ale to wina wizji 20 ,30 lat temu władz Krakowa że bogactwo pod Wawelem widzieli tylko w Corpo i turystach.Noi mamy corpo zawyża ceny w Krakowie bo orpo na całym świecie wprowadza zamieszanie kryzysy i niszczą te firmy ludzi młodych wartości rodziny emancypuja przesadnie kobiety młode noi najważniejsze spłycają dobry krakowski rynek uczelni wyższych do płytkich wycen funduszy i obracaniem wirtualnych pieniędzy na szkle itp….w ramach jest problem a ceny muszą iść w górę bo ludzi z corpo w Krakowie przybywa a i zarobki i h też idą w górę ale jak coś zawsze może Pani wrócić do Kielc urodzić tam dzieci jak Pani może i może się uda choć trochę zastopować wyludnianie się biednych obszarów Polski ,swietkorzyskie,Kielce.