Pod koniec 2022 roku ogłoszono plany które najprawdopodobniej oznaczają wreszcie jakieś dobre wieści dla pasażerów krakowskiej komunikacji miejskiej. Miasto przymierza się do ogłoszenia przetargu na obsługę przyspieszonych linii aglomeracyjnych, tzw. agloekspressów, co może przełożyć się na zwiększenie liczby kursów – tak wspomnianych linii, jak i innych, nawet miejskich.
Przewozy autobusowe w ramach krakowskiego transportu zbiorowego wykonuje obecnie dwóch przewoźników: MPK – miejski, obsługujący przeważającą część pracy przewozowej, oraz Mobilis – prywatny, mający kilkanaście linii, m.in. „152”, „178” i „501”. Ten drugi działa w ramach wygranego przetargu na obsługę tras w latach 2014-2024.
Organizacja przetargu to dłuższy proces, m.in. ze względu na konieczność przygotowania się przewoźnika oraz zakupu taboru. Całość zaczyna się od zamieszczenia przez urzędników wstępnego ogłoszenia o zamiarze przeprowadzenia postępowania przetargowego – zwykle co najmniej dwa lata przed planowanym rozpoczęciem przejazdów. Potem, ok. rok później, podawane są dokładniejsze szczegóły, w tym trasy linii do obsłużenia i liczby kursów.
Urzędnicy już na początku 2022 ogłosili zamiar przeprowadzenia przetargu który wejdzie w życie w 2024, w miejsce obecnego obsługiwanego przez Mobilis (szczegóły mamy poznać w lutym). Tymczasem wychodzi na to, że będzie to niejedyny przetarg na obsługę linii który odbędzie się w najbliższych latach bo ZTP zamieściło kolejne ogłoszenie, tym razem dotyczące linie przyspieszonych aglomeracyjnych, tzw. agloekspressów. Ten miałby wejść w życie od 1 stycznia 2025 i trwać dziesięć lat.
Obecnie w krakowskim transporcie zbiorowym na stałe funkcjonują następujące agloekspressy:
- „301”: Nowy Kleparz – Niepołomice Dworzec,
- „304”: Dworzec Główny Zachód – Wieliczka Miasto,
- „307”: Os. Podwawelskie – Michałowice,
- „310”: Os. Podwawelskie – Będkowice,
- „337”: Nowy Kleparz – Owczary.
Do tej grupy czasem zalicza się również lotniskową „trzysetkę”:
- „300”: Os. Podwawelskie – Kraków Airport.
Wszystkie linie „3xx” przejeżdżają ok. 4 – 4,2 miliona kilometrów rocznie. Nowy przetarg zakłada zakres od 4,2 do 6 milionów kilometrów – wygląda więc na to, że jest planowany na objęcie wszystkich obecnych agloekspressów, wraz z dużą rezerwą na ewentualne wzmocnienia albo uruchomienie kolejnych połączeń.
Powyższe zapisy mogą też przynieść dobre wieści dla pasażerów innych linii. Przejęcie „3xx” przez innego przewoźnika oznaczałoby, że w MPK zwolniłoby się kilkadziesiąt pojazdów, które można wykorzystać na obsługę i wzmocnienie innych połączeń. Oczywiście muszą się znaleźć na to pieniądze i dobra wola, jednak dotychczas oba przeprowadzone przetargi (2008, 2014) przynosiły faktyczny wzrost liczby kursów. A nawet gdyby się to nie udało, to w kolejce do wolnych wozów czeka już co najmniej kilka gmin, w tym Niepołomice, Zabierzów czy Kocmyrzów-Luborzyca. I nawet gdyby w takiej sytuacji wzmocnione miały być głównie linie aglomeracyjne, to też może wpłynąć na zmniejszenie korków, a i poprawi się oferta transportowa na obrzeżach Krakowa.
Warto dodać, że prywatni przewoźnicy często kursują za niższe stawki niż ich miejscy odpowiednicy. W Krakowie różnica jest duża – kurs przegubowca Mobilis jest tańszy niż jakiegokolwiek autobusu MPK w granicach miasta (w 2022 było to odpowiednio: 10,44 i 10,96 zł / km). Przetarg może zatem przynieść oszczędności dla Krakowa i gmin ościennych, jest więc szansa że przełoży się to na więcej kursów.
Temat na forum pkk.net.pl dot. przetargu na agloekspressy – w linku.
Jacek Mosakowski
#1 by Kamil on 22 stycznia, 2023 - 10:41 pm
To przetarg na autobusy przegubowe?
Przetarg na 10 lat czyli ma być jak najtaniej, standardy busiarstwa pod koniec umowy.
#2 by Jacek M. on 24 stycznia, 2023 - 8:48 pm
Na razie nie ma szczegółów co do długości taboru – poznamy pewnie w przyszłym roku.
#3 by cxgxsg on 24 stycznia, 2023 - 8:28 pm
Takie podejście jest bezsensowne.. powinien być przetarg nie na 3xx, ale po prostu na jakiś rejon miasta + gminy ościenne. Obawiam się, że w tej formie nie bedzie przegubow na 3xx
#4 by Adam on 25 stycznia, 2023 - 6:36 pm
Nie ma pieniedzy na KM ale w tym samym czasie miasto Kraków (dokładniej Zarząd Transportu Publicznego prezesa Łukasza Franka odpowiedzialny za komunikację MPK, na którą oczywiście brakuje pieniędzy !)
przeznacza
12 867 362,10 zł
na „Dostawę i montaż tablic wjazdowych do miasta i tablic informacji kierunkowej dla ruchu kołowego w ramach Systemu Informacji Miejskiej dla Krakowa”
Można samemu sprawdzić na stronie BIP ZTP (poz. 177 w wykazie umów)
bip.krakow.pl /plik.php?zid=371625
I na telewizje prezydenta Hello Kraków TV pieniążki są i to coraz większe – ponad 70 mln w 2023 roku i ponad 200 w dalszej perspektywie… No i na wycieczki do Las Vegas… ;)))
Mateusz Jaśko: Kto mieszka w Krakowie, ten w cyrku się nie śmieje
Powiedziałeś, że dyrektor Franek nazwał twoją twórczość „kloaczną”. Dlaczego i kiedy?
Mateusz Jaśko: Przy pierwszym lub drugim materiale. Ktoś go wrzucił na FB, aktywiści zaczęli mnie atakować.
Nie spodobało się to, co powiedziałem
MM: Co ci zarzucali?
Mateusz Jaśko: Chamstwo. Możliwe, że mój język nie zawsze jest taki, jaki powinien być. Jednak dopóki dyrektor nie nazwał mnie chamem, to ja nikogo tak nie nazwałem. Skoro jednak się zaczęło, to zszedłem nieco z poziomem, żeby mu dorównać. Myślę, że mu się nie spodobało to, co powiedziałem.
Czyli, że przepisanie lub sprzedaż firmy – wraz z wspólnikiem – żonom, to nie do końca jest tak, jak to powinno wyglądać.
Przecież dyrektor Grzegorz Sapoń wyleciał z ZIKiT za stworzenie siatki koleżeńskiej.
Zastąpił go wspólnik, który na przykład bezprzetargowo zleca pracę firmie IMS, z którą wcześniej współpracował w ramach konsorcjum. Moim zdaniem to nie jest w porządku. A siedziba zarządu na Wielopolu?
1 200 000 zł rocznie i biura wynajęte bez rozeznania rynku.
TB: Pamiętam, jak temat po tobie próbowali podjąć Arek Maciejowski i Piotr Tymczak. Bardzo mi się nie spodobało, w jaki sposób zostali zaatakowani za to, ze zadawali pytania.
Mateusz Jaśko: To była sprawa tego, jak dyrektor Franek pojechał do Świnoujścia reprezentować firmę żony, dokładnie wtedy, kiedy wspólnie żartowali, że zapłaciła mu za to w naturze.
Dla mnie to wszystko wygląda w tej chwili, jak robienie sobie portfolio dzięki eksperymentom na naszym mieście. I wtedy rzeczywiście Dziennik Polski starał się podjąć temat, powstał artykuł „Prywatna misja dyrektora Franka” i zrobiło się nieciekawie. A do mnie dotarło, że dziennikarze dostawali wtedy telefony z prośbami, żeby tematu nie tykać. Ale nie wiem, czy to była prawda.